KOMENTARZ WALUTOWY
23.06.2025 (10:51)
W obliczu eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie, szczególnie po amerykańskich atakach na irańskie obiekty nuklearne z 23 czerwca 2025 roku, zarówno rynek ropy, jak i gazu ziemnego znalazły się pod silną presją geopolityczną. O ile natychmiastowe skutki fizyczne tych działań (w postaci rzeczywistych zakłóceń w dostawach) nie są jeszcze widoczne, to napięcie w regionie przekłada się na wyraźny wzrost premii ryzyka, czego efektem są gwałtowne reakcje cenowe i rosnąca nerwowość wśród uczestników rynku.
Cena ropy Brent w reakcji na naloty USA przekroczyła poziom 80 USD za baryłkę, choć później cofnęła się do okolic 77 USD. Mimo że aktualne fundamenty podaży i popytu pozostają stabilne, to obecne wyceny uwzględniają rosnące ryzyko zaburzeń w najważniejszym szlaku eksportowym surowców energetycznych – cieśninie Ormuz.
Iran produkuje obecnie około 3,3 miliona baryłek ropy dziennie, z czego niemal 1,7 miliona trafia na eksport – mimo obowiązujących sankcji międzynarodowych. Znaczna część tego eksportu kierowana jest do Chin, które utrzymują aktywne kanały importu irańskiej ropy z pominięciem oficjalnych rejestrów. Oznacza to, że Iran odpowiada za około 4 proc. światowego eksportu ropy. Historia ostatnich lat pokazuje, że choć sankcje ograniczyły zdolność Iranu do dalszego wzrostu produkcji, nie zdołały skutecznie ograniczyć jego pozycji eksportowej. Jednak w kontekście ewentualnych działań odwetowych i dalszej eskalacji konfliktu, zagrożone mogą być nie tylko irańskie instalacje, ale również kluczowe punkty transportowe w regionie.
Cieśnina Ormuz pozostaje najważniejszym wąskim gardłem dla globalnego handlu ropą i gazem. Przez ten ściśle kontrolowany przesmyk codziennie przepływa około 21 milionów baryłek ropy i produktów naftowych, co stanowi jedną piątą światowej podaży. Dodatkowo, Ormuz pełni również krytyczną rolę dla rynku LNG – każdego dnia transportuje się przez nią ponad 10 miliardów stóp sześciennych gazu skroplonego, z czego aż 9 miliardów pochodzi z Kataru, trzeciego co do wielkości eksportera LNG na świecie. Ponieważ L7G stanowi obecnie połowę światowego handlu gazem ziemnym, blokada tego szlaku miałaby natychmiastowy, dramatyczny wpływ na globalną równowagę energetyczną.
Na tym tle, rosnące ceny gazu w Europie, choć pozornie oderwane od bezpośredniego wpływu Iranu, należy traktować jako efekt psychologiczny wynikający z postrzeganego ryzyka. Tylko od piątku (12 czerwca) europejski benchmark TTF wzrósł o około 13 proc. osiągając niemal 42 EUR/MWh. Wzrost ten zbiegł się z doniesieniami o izraelskim ataku na infrastrukturę gazową w polu South Pars – największym złożu gazowym świata, współdzielonym przez Iran i Katar. Chociaż większość irańskiego gazu konsumowana jest lokalnie, a jego wpływ na rynek europejski jest znikomy, to ewentualne zakłócenia w działalności katarskich terminali LNG lub w transporcie przez Ormuz mają realną zdolność wywołania zaburzeń podaży dla kluczowych importerów – takich jak Chiny, Indie, a pośrednio również UE, która ok. 10 proc. swojego importu LNG opiera na dostawach z Kataru.
Obecna sytuacja na rynku ropy i gazu przypomina mechanizm domino – bez względu na to, gdzie nastąpi pierwszy wstrząs, jego konsekwencje mogą szybko przemieścić się w głąb całego globalnego systemu energetycznego. OPEC+, choć dysponuje znaczną rezerwą mocy produkcyjnych (IEA szacuje ją na 5,5 mln baryłek dziennie), nie jest w stanie w pełni skompensować fizycznej blokady cieśniny Ormuz. Dotyczy to zarówno ropy, jak i LNG – rurociągi alternatywne z Arabii Saudyjskiej i ZEA mają łączną przepustowość ledwie 2,6 mln baryłek dziennie, co odpowiada tylko 10 proc. przepływu przez Ormuz.
Źródło: Łukasz Zembik, (OANDA TMS Brokers)
Rynek ropy i gazu ziemnego w centrum uwagi

Cena ropy Brent w reakcji na naloty USA przekroczyła poziom 80 USD za baryłkę, choć później cofnęła się do okolic 77 USD. Mimo że aktualne fundamenty podaży i popytu pozostają stabilne, to obecne wyceny uwzględniają rosnące ryzyko zaburzeń w najważniejszym szlaku eksportowym surowców energetycznych – cieśninie Ormuz.
Iran produkuje obecnie około 3,3 miliona baryłek ropy dziennie, z czego niemal 1,7 miliona trafia na eksport – mimo obowiązujących sankcji międzynarodowych. Znaczna część tego eksportu kierowana jest do Chin, które utrzymują aktywne kanały importu irańskiej ropy z pominięciem oficjalnych rejestrów. Oznacza to, że Iran odpowiada za około 4 proc. światowego eksportu ropy. Historia ostatnich lat pokazuje, że choć sankcje ograniczyły zdolność Iranu do dalszego wzrostu produkcji, nie zdołały skutecznie ograniczyć jego pozycji eksportowej. Jednak w kontekście ewentualnych działań odwetowych i dalszej eskalacji konfliktu, zagrożone mogą być nie tylko irańskie instalacje, ale również kluczowe punkty transportowe w regionie.
Cieśnina Ormuz pozostaje najważniejszym wąskim gardłem dla globalnego handlu ropą i gazem. Przez ten ściśle kontrolowany przesmyk codziennie przepływa około 21 milionów baryłek ropy i produktów naftowych, co stanowi jedną piątą światowej podaży. Dodatkowo, Ormuz pełni również krytyczną rolę dla rynku LNG – każdego dnia transportuje się przez nią ponad 10 miliardów stóp sześciennych gazu skroplonego, z czego aż 9 miliardów pochodzi z Kataru, trzeciego co do wielkości eksportera LNG na świecie. Ponieważ L7G stanowi obecnie połowę światowego handlu gazem ziemnym, blokada tego szlaku miałaby natychmiastowy, dramatyczny wpływ na globalną równowagę energetyczną.
Na tym tle, rosnące ceny gazu w Europie, choć pozornie oderwane od bezpośredniego wpływu Iranu, należy traktować jako efekt psychologiczny wynikający z postrzeganego ryzyka. Tylko od piątku (12 czerwca) europejski benchmark TTF wzrósł o około 13 proc. osiągając niemal 42 EUR/MWh. Wzrost ten zbiegł się z doniesieniami o izraelskim ataku na infrastrukturę gazową w polu South Pars – największym złożu gazowym świata, współdzielonym przez Iran i Katar. Chociaż większość irańskiego gazu konsumowana jest lokalnie, a jego wpływ na rynek europejski jest znikomy, to ewentualne zakłócenia w działalności katarskich terminali LNG lub w transporcie przez Ormuz mają realną zdolność wywołania zaburzeń podaży dla kluczowych importerów – takich jak Chiny, Indie, a pośrednio również UE, która ok. 10 proc. swojego importu LNG opiera na dostawach z Kataru.
Obecna sytuacja na rynku ropy i gazu przypomina mechanizm domino – bez względu na to, gdzie nastąpi pierwszy wstrząs, jego konsekwencje mogą szybko przemieścić się w głąb całego globalnego systemu energetycznego. OPEC+, choć dysponuje znaczną rezerwą mocy produkcyjnych (IEA szacuje ją na 5,5 mln baryłek dziennie), nie jest w stanie w pełni skompensować fizycznej blokady cieśniny Ormuz. Dotyczy to zarówno ropy, jak i LNG – rurociągi alternatywne z Arabii Saudyjskiej i ZEA mają łączną przepustowość ledwie 2,6 mln baryłek dziennie, co odpowiada tylko 10 proc. przepływu przez Ormuz.
Źródło: Łukasz Zembik, (OANDA TMS Brokers)
Komentarz dostarczył:
Dom Maklerski TMS Brokers
Dom Maklerski TMS Brokers